Jesień. Po pięknej złotej jesieni nastały słotne listopadowe dni. Wiatr strącił z drzew kolorowe liście, deszcz pada z małymi przerwami, dni stały się krótkie i ponure. W komputerze przeglądamy zrobione wcześniej zdjęcia – o tutaj piękny słoneczny wiosenny dzień i bielejące w słońcu kwiaty drzew owocowych, a tu wakacje, błękitne niebo, plaża, na morzu żaglówki, dalej zdjęcia z grzybobrania i jak wtedy w lesie było bajecznie kolorowo… A teraz, aż żal ściska serce… Aparat schowany w szafie, byle jaka pogoda, szaro, ponuro i co tu fotografować.
Kiedyś pan Andrzej A. Mroczek w swojej książce “O fotografowaniu” wylansował wspaniałe określenie – fotografia wyżowa. Autor dopatrzył się pewnej zależności pomiędzy pogodą a fotografią. Jak sami możemy zaobserwować, w czasie niżu i deszczowej pogody nie spotyka się ludzi z aparatami, natomiast jeśli tylko przychodzi wyż atmosferyczny co krok spotykamy kogoś z aparatem. Czy zależność wysokiego ciśnienia atmosferycznego i chęci pstrykania zdjęć dotyczy tylko fotografów amatorów, którzy idąc na spacer zabierają aparat, bo może się coś ustrzeli. Nie, ta przypadłość dotyka również fotografów zawodowych. Przejrzyjmy albumy fotograficzne o Polsce. Jaki obraz nam się przedstawia – Polska najprawdopodobniej jest krajem południowym, słońce zawsze świeci, zawsze jest w zenicie i na niebie nie ma chmur, a jeżeli już się gdzieś pojawią, to są bielusieńkie jak wata cukrowa i płyną leniwie po niebieskim niebie. I tu nasuwa się kolejna ciekawostka – każdy podręcznik do fotografii dla początkujących podkreśla, że najgorszą porą do robienia zdjęć w plenerze są godziny południowe, gdyż słońce jest bardzo ostre i pada z góry, co powoduje, że oczy osób fotografowanych giną w głębokich cieniach oczodołów, kolory są wypalone itp. itd. No, ale to zawodowców nie dotyczy.
Jak każdy pewnie zaobserwował, najbardziej się podobają zdjęcia pejzaży z chmurami. Ciemne, groźne chmury deszczowe wspaniale podnoszą dramaturgię zdjęcia. Jasne chmury na niebie cudownie rozpraszają światło słoneczne, w efekcie czego mamy wspaniałe miękkie oświetlenie. A zatem w pochmurne dni mamy świetne warunki do fotografii. Deszczowe jesienne dni też mogą przynieść ciekawe zdjęcia. Największym problemem jest zmobilizowanie siebie do wyjścia z domu. Na pewno konieczne jest odpowiednie ubranie – nieprzemakalna kurtka lub płaszcz, ciepłe skarpety i gumiaki na nogach. Warto zabrać ze sobą parasol, bo nie zawsze można skryć się pod jakimś zadaszeniem, by zrobić zdjęcie. Sam aparat można w prosty sposób zabezpieczyć przed kroplami deszczu używając cienkiej foli spożywczej, a na obiektyw założyć osłonę przeciwsłoneczną, by krople nie padały na przednią soczewkę. Oczywiście aparatu nie można wystawiać na ciągły kontakt z deszczem, ale chwilowe wyjęcie go z torby lub z pod kurtki na pewno mu nie zaszkodzi. Są już coraz powszechniejsze amatorskie aparaty zabezpieczone przed kurzem i zachlapaniem wodą, a nawet takie którymi można bez specjalnych obudów robić zdjęcia pod wodą, ale każdy nieuszczelniony aparat można w prosty sposób zabezpieczyć używając materiałów dostępnych w każdym gospodarstwie domowym.
Skoro już zmobilizowani wyszliśmy z domu rozglądajmy się uważnie za motywami fotograficznymi. Zatrzymajmy się w jakiejś bramie i poobserwujmy. Ludzie skryci pod parasolami w pośpiechu przemykają ulicami, niejednokrotnie stanowią ciekawy i nietypowy motyw zdjęcia. Samochody rozpryskując kołami kałuże przemieszczają się w istnej chmurze wodnego aerozolu unoszącego się nad podświetlonym reflektorami asfaltem. Kałuże, jak krzywe zwierciadła pokazują fragmenty otaczającego świata w przedziwnej odwróconej perspektywie. Na gałązkach krzewów niczym naszyjniki z pereł zatrzymały się ciężkie krople deszczu. W parkach zasypane mokrymi liśćmi, opustoszałe alejki wyglądają niczym pokryte ceramiczną mozaiką. Nagle spostrzegamy, że ten deszczowy, ponury świat nabiera barw, przybiera nowe formy, a czasami jest pełen komicznych sytuacji.
Po takim deszczowym spacerze możemy zasiąść przed monitorem komputera i popijając gorącą herbatę oraz sącząc pachnącą latem nalewkę poprzeglądać zrobione zdjęcia i sądzę, że następne wyjście na deszczową sesję zdjęciową nie będzie już wymagało takiej trudnej mobilizacji.
