Każdy dzień zaczyna się wychyleniem tarczy słonecznej zza linii wschodniego horyzontu. Po przetoczeniu się po nieboskłonie chowa się za zachodnią linią horyzontu, by po kilku nocnych godzinach pojawić się ponownie na wschodzie. Wynika to z ruchu obrotowego Ziemi dookoła własnej osi oraz obrotu jej dookoła Słońca. Wszyscy o tym wiemy, to nic nowego (przynajmniej od czasów Mikołaja Kopernika) Zawsze jest tak samo.
W zależności od zachmurzenia, wilgotności i czystości powietrza, zmienia się barwa światła docierającego do powierzchni Ziemi, a oczy nasze możemy nacieszyć wspaniałymi widokami. Obserwacjom tym towarzyszy nastrój wewnętrznej ekscytacji. Możemy się czuć wyróżnieni możliwością uczestniczenia w tak wspaniałym spektaklu. Jednocześnie uświadamiamy sobie, że jesteśmy jedynie małą, niewiele znaczącą drobinką, rzuconą gdzieś we wszechświecie.
Ciekawe, ilu ludzi każdego dnia sięga po aparat fotograficzny, by uwiecznić oglądany przez siebie wschód, czy zachód słońca. Na pewno jest ich tysiące. I tu nasuwa się pytanie, czy warto takie widoki fotografować ? Wydaje mi się, że jeżeli mamy ku temu okazję, to na pewno tak. Każdy wschód czy zachód słońca jest inny. W trakcie trwania takiego spektaklu możemy kliknąć nawet kilkadziesiąt zdjęć i każde z nich będzie inne. Widok zmienia się z minuty na minutę. Szkoda byłoby przepuścić taką okazję, gdy mamy takie wspaniałe światło o miłych dla oka ciepłych barwach, gdzie długie cienie tworzą nieprawdopodobne kształty, w efekcie czego fotografia ma niesamowity klimat. W każdym albumie fotografia taka będzie atrakcyjnym motywem, przywołującym uśmiech na twarzy oglądającego.

To jak w życiu coś się zaczyna i kończy.Mam nadzieję,że wschody i zachody zostaną nadługo w moim życiu……..
PolubieniePolubienie